5 marca 2013

Pozytywne myślenie drogą do sukcesu? *

Cogito ergo sum
Portale, blogi, teksty znalezione w sieci radośnie mówią nam o pozytywnym myśleniu, afirmacji, tablicach marzeń itp. To pomaga, motywuje, daje wymierne rezultaty. Wiem to bo sama staram się myśleć pozytywnie i dążyć do określonych celów. Ale w obliczu chyba najbardziej stresującego zbiegu wydarzeń w moim dotychczasowym życiu, pomimo dobrych myśli i wyobrażania sobie pozytywnego zakończenia, nie potrafiłam się uspokoić.

Pamiętacie jeszcze, że szczęście nie może zależeć od czegoś co jest na zewnątrz albo od innych osób? Ja nad tym pracuję. Porzuciłam tylko pomysł o zaprzestaniu picia kawy. Przynajmniej do czasu aż zrobię całkowity porządek ze zdrowiem i odkryję przyczynę permanentnych bólów głowy Przeczytałam w książce Pemy Cziedryn o medytacji i postanowiłam spróbować... siadam wygodnie i pozwalam sobie myśleć o wszystkim, również o tym czym się stresuje i co rozwala mój pięknie ułożony świat. Pozwalam emocjom na bycie i przetwarzam je, wyobrażam sobie najgorszą opcję jaka może się przytrafić, najdotkliwszy skutek, przygotowuję się na taką ewentualność

I wiecie co? To właśnie negatywne myślenie pozwala mi przetrwać ten czas - bo jestem w trakcie pewnych działań, które nie do końca idą po mojej myśli a przykładają się do tego biorący w nich udział ludzie. I nie, nie myślę negatywnie non stop. Jak już się oswoję z gorszą wizją i zaczynam panikować to czasem do niej wracam i uzmysławiam sobie, że zawsze może być gorzej i to co może się wydarzyć nie musi skończyć udaremnić moich planów, ukraść mi marzeń. Staram się od razu ułożyć plan B aby w razie niepowodzenia nie usiąść i się nie załamać.

To mój sposób, który teraz pozwala mi radzić sobie z dużymi problemami, pozwala na wzięcie się w garść i konkretne działanie. 

Tymczasem pozdrawiam i zostawiam Was z cytatem


Kiedy nasz świat się rozpada i nagle stajemy w obliczu niewiadomego, jest to moment próby. Należy wówczas zatrzymać się, nie usiłując niczego definiować. Istotą podróży duchowej nie jest szukanie nieba czy jakiejś krainy szczęśliwości.
Pema Cziedryn "Kiedy życie nas przerasta"


* Tytuł posta jest oczywiście przerysowany na potrzeby całości wywnętrznień 

9 komentarze:

Unknown pisze...

Napisałam dzisiaj bardzo podobny tekst, właśnie o tym, że optymizm, który uczyniłam swoją filozofią życiową, nie zawsze ma rację bytu. Ja czasem również siadam i pozwalam, by czarne myśli przemykały przez moją głowę, a potem realnie oceniam zagrożenie, wymyślam plan B... Nie potrafiłabym ślepo wierzyć, że "jakoś to będzie". Dobrze poznać wroga... by wiedzieć jak z nim walczyć :)

Pozdrawiam! :)

Fentropia pisze...

Kurcze nie wiem od czego to zależy - kiedyś zamartwiałam się czymś bez przerwy. Od ponad 7 miesięcy jestem totalnie szczęśliwa i nie dociera do mnie nawet jak można się przejmować wszystkim dookoła.
Chyba sposób myślenia "Nie ma czegoś takiego jak problem - To się nazywa wyzwanie" zmieniło mój sposób życia strasznie mocno.
Może uświadomiłam sobie, że w życiu problemy być muszą. Że to tylko chwila i nie chcę jej tracić na smutek. Nie wiem ale ludzie przejmują się takimi rzeczami jak oblane studia, rozstanie itd. A co mają powiedzieć tacy, którzy lądują na wózku, tracą wzrok, kończyny, całe rodziny w wypadkach itd? Ludzie mają śmieszne problemy i chyba dopiero niedawno dotarło do mnie jak głupie były te moje.

Paweł Zieliński pisze...

Bardzo dobry cytat :)

Luizas pisze...

U mnie też zbliża się ciężki okres... Nie wiem, czy samo pozytywne myślenie zda egzamin ;)

Navia pisze...

Bardzo dobry :)

Navia pisze...

Plan B to dobra rzecz - można uspokoić psychikę a jak się ją uspokoi to działać racjonalnie :)

Navia pisze...

Wiesz, ja bym nie umniejszała czyjś problemów. Jeśli dla kogoś rozstanie czy studia to coś bolesnego to ok. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja jestem też po tej drugiej stronie barykady ale rozstanie mogłoby być dla mnie życiową tragedią (przynajmniej przez chwilę ;) )

Pozdrawiam!

Navia pisze...

Pozytywne myślenie zda egzamin bo trzeba widzieć światełko w tunelu :) Ale tak jak napisałaś, nie samo :)

Pozdrawiam!

Mari pisze...

Wychodzi na to, że świat dla każdego ma coś dobrego :)

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszelkie opinie i wskazówki :)