20 kwietnia 2014

Wesołych Świąt i do zobaczenia w sieci!


Dzisiaj postanowiłam się pożegnać z blogosferą :) Powoli realizuję swoje cele taktyką małych kroczków i nie starcza mi czasu na blog. Za długie przestoje mimo, że w głowie kłębią się myśli i pomysły. Pozdrawiam  Was i dziękuję za wspólny czas spędzony tutaj. Poniekąd osiągnęłam tutaj swój cel, nie sądziłam, że będę miała czytelników :)


Wesołych Świąt, radości i pokoju w sercu :D

14 grudnia 2013

Uczestniczyliście kiedyś w webminarze?


Ja mam za sobą trzy takie spotkania. Zasiadam przed ekranem komputera z notatnikiem, długopisem i kubkiem ulubionej herbaty. Nie, nie :) To nie zwykła prezentacja odtwarzana na ekranie :)

Ale od początku. Czym jest webminar? Webminar polega na uczestnictwie w wykładzie/szkoleniu/prezentacji za pośrednictwem internetu. Wcześniej należy się zarejestrować a organizatorzy prześlą nam dane potrzebne do zalogowania się w "pokoju konferencyjnym" (ja to tak nazywam). Prowadzący siedzi w swoim pokoju, przed swoim komputerem przed  kamerą i z mikrofonem. W ten sposób widzimy go i słyszymy a za pomocą okna czatu możemy się z nim komunikować na bieżąco. Prócz trenera ze strony organizatora jest jeszcze w pokoju moderator.

Każde ze spotkań, w których brałam udział były bezpłatne i trwały ok. 2h. Tematyka się od siebie różniła. Powód jest prosty - chęć obwąchania i przetestowania tej formy uzyskiwania wiedzy bez nakładów finansowych.

*Jak stworzyć wspierające otoczenie i zjednać sobie ludzi*
Spotkanie zorganizowane prze stuGo.pl (pokój konferencyjny bez nazwisk osób uczestniczących w spotkaniu - ogromny plus!), poprowadzone przez Tomasza Buczka. Prowadzący był niewidzialny ale na Fejsie pojawiło się zdjęcie "online" :) Zaprezentował swoje zdjęcie w czerwonej koszuli. To dobry trick bo przez to Go zapamiętałam :) To był jeden z powodów - zaangażowanie, energia, łatwość przekazywania myśli, angażowania uczestników do czynnego udziału w webminarze.

zdjęcie z fejsbuka T.Buczka
Moja ocena - mocna 5.


*Negocjacje w biznesie B2B, czyli czy realizować cele krótkoterminowe (szybko i łatwo i już po mnie) czy długoterminowe (wytrwale, solidnie i na zawsze)*
Spotkanie zorganizowane przez 360sbc (pokój konferencyjny ujawniający nazwiska uczestników, zdjęcie niżej), poprowadzone przez Adama Gnycha. Prowadzący również był niewidzialny i chory :( Nie wiem czy to się odbiło na całym szkoleniu ale intonacja glosu Pana Adama sprawiała, że zasypiałam. Sama tematyka dosyć ciekawa, test robiony w trakcie również - właśnie on uratował ten webminar. Uczestnicy dostali również fantastyczny prezent, bezpłatny dostęp do badania na platformie testów - moduł Bateria Rozwoju Osobistego. Po zakończeniu testu system wygenerował szczegółowy raport z wieloma ciekawymi informacjami.


Moja ocena - 4


*Być sobą czy nie? oto jest pytanie - czyli o tym, kiedy odkrywanie zdolności i talentów prowadzi do sukcesu, a kiedy lepiej z niego zrezygnować.*
Spotkanie zorganizowane przez 360sbc (pokój konferencyjny ujawniający nazwiska uczestników), poprowadzone przez Magdalenę Hamer. Prowadząca była widoczna i słyszalna. Tematyka szkolenia odpowiadała mi całkowicie... ale co z tego. Nie wiem czy fantastycznie poprowadzony webminar przez Tomka Buczka rzutuje na te dwa pozostałe ale na tym szkoleniu wynudziłam się jak mops. Monotonnie, głównie czytanie prezentacji, wrażenie nieprzygotowania. To moje subiektywne odczucia.
19 grudnia odbędzie się jeszcze raz ten webminar KLIK. Jeśli ktoś się skusi to może podzieli się ze mną opinią na priv bądź w komentarzu.

Moja ocena - 3.



Ogólnie taka forma uczestniczenia w szkoleniu mi się podoba. Jednak w porównaniu do szkoleń stacjonarnych wypada jak czytnik ebooków w porównaniu z tradycyjną książką. Na plus można zaliczyć to, że nie trzeba wychodzić z domu, robić się na bóstwo i dojechać na szkolenie :)

A wy lubicie webminary?



24 listopada 2013

Test inteligencji wielorakiej.


Dzisiaj w hotelu Ibis w Warszawie odbył się test inteligencji organizowany przez Mensę. Każdy, kto uiścił opłatę 30 zł (przedpłata) lub 50 zł (gotówką na sesji), mógł uczestniczyć i zbadać swój poziom IQ. Po otrzymaniu wyniku pozwalającego na umieszczenie na liście 2% populacji o najwyższym ilorazie inteligencji , dostaje się zaproszenie do Mensy ッ Ten test mierzy głównie umiejętności matematyczne i językowe.

Ja czytałam ostatnio o 7 rodzajach inteligencji. Prof. Howard Gardner z Uniwersytetu Harvarda twierdzi, że osoba, która dobrze radzi sobie w szkole, jest inteligentna, może sobie nie poradzić w innych dziedzinach życia. Może nie potrafić grać na Forexie a może jest super uzdolniona muzycznie. Zwykły test IQ tego nie zbada. Gardner rozumie inteligencję inaczej. Uważa, że inteligencja jest zdolnością rozwiązywania konkretnych problemów lub tworzenie produktów mających znaczenie w środowisku. Czyli osoba inteligentna potrafi coś stworzyć, zbudować, wykreować i wprowadzić to w życie. Stworzyć rozwojowy produkt.

Gardner stworzył pojęcie inteligencji wielorakich (multiple intelligence). Wyróżnił 7 rodzajów inteligencji:

  1. muzyczną, 
  2. przestrzenną, 
  3. cielesno-kinestetyczną, 
  4. językową, 
  5. logiczno-matematyczną,
  6. interpersonalną, 
  7. intrapersonalną.
Niektórzy z nas mają rozwinięte wszystkie rodzaje, niektórzy tylko kilka lub większość. Nad każdą z tych inteligencji można pracować, można też zrobić test. Jest dostępny TUTAJ, jak również króciutki opis poszczególnych inteligencji.

Ja zrobiłam. Wygląda to tak ッ




Wykres potwierdza faktyczne moje poczucie posiadanych umiejętności. Jest to dobre narzędzie aby zebrać informacje o nas samych w formie np. wykresu i zobaczyć czarno na białym jacy jesteśmy, nad czym możemy pracować, co może stanowić naszą pasję, trzon naszego życia. Czasem człowiek nie potrafi sam dokonać wyboru, boi  się lub co innego stanowi blokadę. Ja utwierdziłam się w tym, że inteligencja interpersonalna jest moją domeną. Tak czułam i tak wyszło również w wynikach testu/na wykresie.

Teorię Gardnera można również zinterpretować jako rozwiązanie dla niezbyt inteligentnych osób. Skoro nie łapiemy się na 2% wyznaczone przez Mensę to pojawił się ktoś, kto twierdzi, że wcale nie jesteśmy mało inteligentni tylko inteligentni inaczej ☺ Dla tych, którzy tak uważają jest jeszcze szansa. Mensa testuje jeszcze 30 listopada w Gdańsku i 1 grudnia w Szczecinie ;)


Odszedł ktoś dla mnie bardzo ważny. Mój świat się rozpadł na drobne kawałki. Ale postanowiłam małymi krokami wrócić do życia i zorganizować je sobie na nowo.

6 września 2013

Audio...

fot. Jeff Daly
Zakochałam się :) Tym razem obiektem moich uczuć stały się audiobooki. Zawsze podchodziłam do nich z rezerwą. Właściwie nie wiem dlaczego. Może bałam się, że lektor chcąc nie chcąc wpłynie na mój odbiór danej lektury. Nie czytam sama więc dzielę emocje czytającego… Może to kwestia braku dobrych słuchawek a co za tym idzie również braku przyjemności ze słuchania. Od kiedy je mam to mam również tę przyjemność :) Głównie w autobusie bo tam mogę całkowicie oderwać się od świata i nikt mi nie przeszkadza. Jadę na tyle długo żeby móc chłonąć słowa lektora, nie muszę słuchać wydzierających się do telefonu ludzi, płaczących dzieci, narzekających lub nadmiernie emocjonujących się współpasażerów...

Na pierwszy ogień poszło „Ono” Doroty Terakowskiej, z radiowej biblioteczki, czytana przez Ewę Kaim. Książka mnie zachwyciła, na tyle na ile może zachwycić taka tematyka… Na pewno pozwoliła pochylić się nad aborcją i ciążą z gwałtu. „Przeczytałam” ją od razu po „Dziecku pokuty” Francine Rivers, celowo. Tutaj nie ma żadnej wzmianki o Bogu, jest całkiem inne przeżywanie tragedii, postrzeganie nienarodzonego jeszcze dziecka. I ta dojrzałość głupiutkiej i naiwnej jeszcze przed chwilą bohaterki. I zakończenie, zaskakujące.

Czy audiobooki są „fajne”?
Zdecydowanie tak :) Na pewno jest to inny świat od tego, w którym znajdujemy się czytając. Działa inne pole wyobraźni, to taki powrót do czasu, kiedy czytała nam mama i wszystko było takie nowe, piękne, zachwycające :)  

Ja polecam i zostawiam cytat:
„Urodzisz się dzięki kasztanom i chcę, żebyś było do nich poodobne. Ukłuj, gdy dotknie cię ktoś, kogo nie chcesz i nie lubisz. Pokaż miękką, ciepłą skórę, pozwól jej dotknąć i ją pogłaskać, gdy stwierdzisz, że ktoś jest dobry i go lubisz. Ale wnętrze zawsze zachowaj tylko dla siebie i dla niewielu ludzi, którym zaufasz, bo na pewno są gdzieś tacy, tylko trzeba ich znaleźć. Ja jeszcze ich nie znalazłam, ale może...”

22 sierpnia 2013

Co ostatnio przeczytałam?





Nie wiem czy wiecie ale książki to duża część mojego świata. Czytam głównie w autobusach i tramwajach i zauważam codziennie wielu ludzi z książką lub czytnikiem ebooków. To mnie bardzo cieszy ㋡ Ostatnio wróciłam do thillerów/kryminałów i mogę polecić kilka pozycji. Staram się wyszukiwać tytuły i autorów mniej znanych i cieszę się gdy odkryję perełkę. Nie będę robiła recenzji każdej pozycji, wszystko jest na www.lubimyczytac.pl, podlinkuję シ

Dziecko pokuty - to nie jest kryminał. To książka, podczas czytania której płakałam. Ostatnio udało mi się to kilka lat temu w domu ale teraz dopadło mnie w autobusie ㋡ Tematyka bardzo auktualna - aborcja vs. wiara katolicka. Skłoniła mnie do sięgnięcia do książki Bóg urojony Richarda Dawkinsa. Jednak wymaga ona trochę uwagi i skupienia a to nie sprzyja moim obecnym zawirowaniom w życiu więc czeka dzielnie na swoją kolej (sądzę, że będą to jesienne wieczory).

Dziewczyny, których pożądał - to z pewnością jest moja perełka. Losy sympatycznego, niezbyt idealnego Agenta E.L. Pendera można śledzić w kolejnych tytułach Jonathana Nasawa. Na pewno będę je śledzić. Dobry thiller, trzyma w napięciu i nie jest przesłodzony.

Kobieta w klatce - czytając tę książkę zastanawiałam się czy coś takiego mogłoby się wydarzyć w realu. Przetrzymywanie polityka przez kilka lat w klatce... w ogóle możliwość tak płynnego porwania, upozorowania śmierci. Tu wszystko wydaje mi się trochę naciągane ale postać głównego dowodzącego sprawą jest tak sympatyczna i przyciągająca, że nie chce się odłożyć książki.

Karuzela samobójczyń - przerażające jest jak bardzo środowisko może oddziaływać na młodych ludzi. Jak bardzo są na to podatni i z drugiej strony jak okrutni mogą być rówieśnicy. Zaczęłam od środka ale wrócę do losów Lacey Flint  w Ulubionych rzeczach tej autorki

28 lipca 2013

Własny kąt.


Z okazji ponad 30 stopni na zewnątrz postanowiłam nie wychodzić dzisiaj z domu. Nawet zwierzęta leżą na zimnej podłodze i ani myślą się przemęczać. Jest cisza i spokój :) Postanowiłam wykorzystać ten czas i oto rezultaty :)

Niezwykle ważne jest aby posiadać w domu swój własny kąt. Przestrzeń, która ma tylko jednego właściciela i całkowicie jest mu oddana :)
Może to być coś w stylu domowego biura lub zwyczajnego kawałka mieszkania.

Ja postawiłam na miejsce do pracy. Głównym powodem tego wyboru jest to, że łatwiej mi się skupić i działać w pozycji siedzącej, z konkretami wokół siebie. Nie udało mi się jeszcze zorganizować go do końca ale mam pewną wizję i do niej będę dążyć.

Moja prywatna przestrzeń to duże biurko, kawałek ściany i regał z półkami, które zagospodarowałam szufladami, szafeczkami i segregatorami. Ważne jest to, że ten kawałek naszego mieszkania funkcjonuje jako coś, co jest niezależne - tutaj sama dbam o czystość, porządek, organizację. Nie wpływają na to współmieszkańcy ani zwierzęta mieszkające z nami. Także nie muszę tracić czasu na ogarnięcie wszystkiego przed wzięciem się do pracy - mniej rozpraszaczy i pochłaniaczy. Jest to też idealne miejsce na hobby. Moje hobby jest przestrzeniochłonne i dotychczas wariowałam bo zanim wyjęłam wszystko co potrzebne do zrobienia czegokolwiek to już musiałam to składać :) Teraz pracuję nad zorganizowaniem miejsca, które sprosta wszelkim moim potrzebom w tym temacie. I na pewno będzie to na biurku i pod biurkiem.

Plusem swojego kąta jest możliwość zregenerowania się po ciężkim dniu i funkcjonowania jako szczęśliwszy i bardziej zadowolony, zrealizowany członek tego świata. Wydaje mi się, że to takie dopełnienie codzienności.

Zostawiam Was z kilkoma inspiracjami a sama wracam do pracy




30 czerwca 2013

Radocha :)




Spełniło się jedno z moich długo marzonych marzeń :) Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania - my i nasze zwierzaki :) Wszystko udało się w ciągu 4 dni - tylko jeden termin wchodził w grę jeśli chodzi o pomoc do przeprowadzki, więc musieliśmy się dostosować. I znowu sukcesem było spokojne podejście do sprawy i organizacja. To jest słowo wytrych :) Dzięki niemu można wszystko :D Cieszę się, że prowadzę tego bloga bo wcześniej załamałabym ręce i liczyła na działania innych - teraz to ja wszystko koordynowałam, załatwiałam, dzwoniłam i jeździłam osobiście jeśli było trzeba. I to uważam za mój osobisty sukces :) Poza tym wytrzymałość fizyczna człowieka jest o wiele wyższa niż mi się wydawało ;)

Cieszę się i mą radością się dzielę!!  Kochajcie się :)